Łukasz Kwiatkowski Kategoria: Publicystyka
Opublikowano: 29 luty 2012 Odsłony: 3411
Drukuj

 

Kreowanie tendencji autonomicznych i separatystycznych może doprowadzić - w perspektywie - do realizacji dramatycznego scenariusza stworzenia ze Śląska "polskiego Kosowa". Scenariusz ten będzie bardziej prawdopodobny, gdy polską polityką będą kierowali kontynuatorzy koncepcji liberałów z początków lat 90., którzy zaczęli wówczas propagować koncepcję Europy regionów. Należał do nich Donald Tusk, który lansował program daleko idącej autonomii Pomorza (Kaszub). W wystąpieniach regionalistów pojawiła się wówczas wizja Europy regionów, która zakładała, że zamiast Polski powstaną: Mazowsze, Kujawy, Warmia, Mazury, Wielkopolska i Śląsk. Było to powtórzenie koncepcji "europejskich architektów", które w naszym kraju zaczęli głosić "pożyteczni idioci" z kręgów Kongresu Liberalno-Demokratycznego, partii, której działacze kształtowali Platformę Obywatelską.


Niebezpieczne związki
12 stycznia Prokuratura Okręgowa w Opolu złożyła apelację od postanowienia Sądu Rejonowego w Opolu z 21 grudnia 2011 r., który zdecydował o wpisaniu do Krajowego Rejestru Sądowego Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Stowarzyszenie zamierza między innymi rozbudowywać i ugruntowywać świadomość narodową Ślązaków. Grudniowa decyzja ukazała całkowitą bezradność polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Prokuratura uznała, iż dokonanie rejestracji stowarzyszenia nastąpiło z naruszeniem ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. W szczególności prokuratura zwróciła uwagę, że statut stowarzyszenia odwołuje się do pojęcia narodowości śląskiej oraz uzależnia członkostwo od złożenia deklaracji przynależności do narodowości, która w obowiązującym systemie prawa nie istnieje.
Warto przypomnieć, że 15 czerwca 2011 r. sąd w Opolu odmówił dokonania wpisu Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, ale na skutek złożonej przez wnioskodawcę skargi postanowieniem z 21 grudnia ubiegłego roku zmienił decyzję, co wywołało protest wielu środowisk patriotycznych.
Jeden z założycieli stowarzyszenia przyznał, że sąd, uzasadniając w czerwcu 2011 roku odmowę rejestracji, "wskazał nam kierunek, w którym powinniśmy pójść". Wcześniejsza odmowa sądu uzasadniona została tym, że stowarzyszenie może próbować skorzystać z przysługującej w polskim prawie mniejszościom narodowym możliwości ominięcia 5-procentowego progu w wyborach parlamentarnych. Dlatego, kierując się logiką sądu, założyciele stowarzyszenia wykreślili ze statutu pojęcie mniejszości narodowej i zapisali, że nie będą próbowali rejestrować komitetów wyborczych do parlamentu.
Autonomiści, regionaliści, separatyści, wrogowie "szowinizmu polskiego" (czytaj: patriotyzmu) triumfowali! Kazimierz Kutz oznajmił: "To sukces. Decyzja sądu w Opolu jest dobrym znakiem. Ślązacy odzyskują poczucie tożsamości" ("Dziennik Zachodni", 31.12.2011). Radość z faktu rejestracji wyraził też Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ), który decyzję sądu w Opolu uznał za "ważny krok w negocjacjach statusu licznej grupy obywateli RP". Zadeklarował też, że wstąpi do zarejestrowanego w Opolu SONŚ ("Dziennik Zachodni", 29.12.2011). Warto przypomnieć, że Gorzelik znany jest z wcześniejszych, skrajnie antypolskich wypowiedzi.
W wyborach samorządowych w 2010 roku RAŚ, który liczy około 7 tysięcy członków, otrzymał w województwie śląskim niespełna 123 tys. głosów, tj. 8,49 procent. Pozwoliło to na wprowadzenie trzech przedstawicieli do sejmiku wojewódzkiego i uzyskanie 40 mandatów radnych w województwie śląskim. Gorzelik został wicemarszałkiem Sejmiku Województwa Śląskiego.
RAŚ utrzymuje kontakty z niemieckimi organizacjami Ślązaków oraz regionalistami z krajów Unii Europejskiej. W 2003 roku został przyjęty do Wolnego Sojuszu Europejskiego (EFA) - ponadnarodowej reprezentacji kilkudziesięciu ruchów regionalnych (separatystycznych) dążącej do likwidacji państwa narodowego. Wolny Sojusz Europejski opowiada się za Europą Stu Flag, gdyż jego zdaniem w Europie jest co najmniej 100 narodów i grup etnicznych. W chwili akcesji Ruchu Autonomii Śląska do EFA bretońscy autonomiści napisali do działaczy RAŚ: "Drodzy śląscy przyjaciele, życzymy Wam Śląska wolnego od polskiej okupacji" ("Wprost", nr 17/2003). Wolny Sojusz Europejski opowiada się za ustanowieniem do Parlamentu Europejskiego okręgów wyborczych odpowiadających zasadom regionalizmu, co godzi w zasadę suwerenności państwowej.
Na stronie internetowej EFA prezentowana jest mapa Europy, na której Śląsk znajduje się poza granicami Polski. W takiej oto "międzynarodówce regionalistów" znajduje się RAŚ. Obecnie działacze Ruchu akcentują, że organizacja odrzuca zasadę separatyzmu, tj. utworzenia odrębnego państwa śląskiego. Nadal jednak utrzymuje kontakty zagraniczne z organizacjami separatystycznymi.
Pierwszorzędnym postulatem Ruchu Autonomii Śląska jest doprowadzenie do autonomii Górnego Śląska, w których to granicach ujęta jest większa część województwa opolskiego. Gorzelik jest zwolennikiem koncepcji zawartej w haśle: "Autonomia Zagłębia w Autonomii Śląska". Do pomysłu tego krytycznie odnosi się Związek Ludności Narodowości Śląskiej, który zarzuca autonomistom, że lansując takie rozwiązania, dzieli Ślązaków z obydwu województw - śląskiego i opolskiego. Celem ZLNŚ jest "zjednoczenie ziem śląskich w ramach jednej jednostki administracyjnej". Mimo różnic RAŚ i ZLNŚ współpracowały ze sobą przez wiele lat, m.in. w organizacji Górnośląskich Dni Dziedzictwa.
Działalność RAŚ stanowi zagrożenie dla państwa polskiego i tożsamości narodowej Polaków. Jego celem jest nie tylko uzyskanie autonomii dla Górnego Śląska, ale przede wszystkim doprowadzenie do znanej nam z historii Polski dzielnicowej. RAŚ chce propagować idee regionalne w całej Polsce i doprowadzić do powstania ogólnopolskiego ruchu na rzecz realizatorów idei federacyjnej.

Nie ma narodowości śląskiej
Związek Ludności Narodowości Śląskiej powstał w 1996 roku. Jego założyciele, w tym Gorzelik, złożyli wówczas pierwszy wniosek o rejestrację. W 1998 r. Sąd Najwyższy nie zarejestrował jednak związku, podając w uzasadnieniu, że narodowość śląska nie istnieje. Mimo kolejnych prób Związek nie został wpisany do rejestru stowarzyszeń. Wówczas założyciele ZLNŚ złożyli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Sąd w Strasburgu w 2004 r. odrzucił skargę z powodu możliwości uzyskania przez ZLNŚ nieuzasadnionego przywileju wyborczego - możliwości uniknięcia wymaganego 5-procentowego progu wyborczego do Sejmu. Przedmiotem zainteresowania Trybunału nie była natomiast kwestia istnienia narodu śląskiego. W 2006 r. Sąd Okręgowy w Katowicach rozpatrzył odmownie wniosek komitetu założycielskiego ZLNŚ o rejestrację stowarzyszenia pod nazwą ZLNŚ - Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej.
Znamienne, że argument Trybunału w Strasburgu odnoszący się do ordynacji wyborczej powtórzył Sąd Rejonowy w Opolu, rejestrując Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Czy ma to oznaczać, że decyzja sądu w Opolu otwiera możliwość rejestracji Związkowi Ludności Narodowości Śląskiej, jeśli podejmie działania w duchu Strasburga, sądu opolskiego i zadeklaruje rezygnację z tworzenia komitetów w wyborach parlamentarnych? Apelacja Prokuratury Okręgowej w Opolu daje nadzieję, że proces destrukcji państwa polskiego spotka się jednak z właściwą reakcją.

Śląska godka
Najbliższym celem zwolenników "narodowości śląskiej" jest wniesienie do Sejmu projektu ustawy o języku śląskim i uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną. Przygotowanie takiego obywatelskiego projektu ustawy zapowiedział poseł Marek Plura z Platformy Obywatelskiej, który od razu zgłosił też chęć wstąpienia do Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Poparcie w parlamencie dla tej ustawy zadeklarował już Janusz Palikot. Następnie podjęte zostaną zapewne działania o ustanowieniu statusu śląskiej mniejszości narodowej.
Sztuczny proces tworzenia języka śląskiego to pierwszy krok w kierunku uznania Ślązaków za naród. Stąd intensywne prace nad jego kodyfikacją, czym zajmuje się działające od pięciu lat Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy. Działania te wspiera Komitet Ekspertów Rady Europy UE, którego przedstawiciele w lutym 2010 roku odwiedzili Polskę. Komitet zwrócił się do polskich władz z postulatem umieszczenia w kolejnym raporcie z realizacji postanowień Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych informacji dotyczącej inicjatywy ustawodawczej związanej z językiem śląskim.
Jerzy Gorzelik snuje plany, że wybory parlamentarne w 2019 roku wyłonią większość, która zmieni Konstytucję tak, aby regiony w Polsce mogły uzyskać autonomię. Być może jest sprawą przypadku, że ma to nastąpić w setną rocznicę wybuchu I Powstania Śląskiego. Podobnie jak utworzenie Związku Ludności Narodowości Śląskiej w 75. rocznicę powrotu Śląska do Macierzy.
ZLNŚ swój stosunek do polskiej tradycji wyraził w oświadczeniu "w sprawie awanturnictwa w dniu 11.11.2011": "Dzień 11 listopada, zwany Dniem Niepodległości pokazał prawdziwe oblicze części narodu polskiego oraz nową definicję pojęcia patriota". Aspirujący do miana "narodowości śląskiej" nie mają prawa do oceny polskiego patriotyzmu. Powinni natomiast odnieść się do bandyckich zachowań niemieckich bojówek usiłujących rozbić obchody Święta Niepodległości 11 listopada. Tego nie uczynili.
Jakże trafny jest opis ludności Śląska Jadwigi Chmielowskiej, legendy śląskiej "Solidarności" i "Solidarności Walczącej": "Ślązacy nie zasłużyli sobie na taką kompromitację, na jaką naraża ich RAŚ i jego przybudówki. Przez wieki chronili mowę polską, stąd "śląska godka" - archaiczny język Kochanowskiego. Walczyli w trzech Powstaniach i w Armii Polskiej u Maczka i Andersa. Tzw. wyzwolenie przyniosło im mordy krasnoarmiejców i śląskie łagry. Przeszło 150 tys. górników wywieziono do ZSRR. Wróciła połowa. Potem pogarda władców PRL-u - zmiana nazwisk i imion, bicie za posługiwanie się gwarą. Potem nastał czas godności i "Solidarności". Ślązacy poczuli się wreszcie szanowanymi ludźmi, podziwianymi w całej Polsce. Było wiadomo, że jak Śląsk huknie, to władza ustąpi. Stan wojenny ich nie przestraszył. Walczyli najmocniej i najdłużej, choć wszystkie huty i kopalnie były zmilitaryzowane od samego ogłoszenia stanu wojennego. To tu, na Śląsku, polała się krew, to tu podziemie było najsilniejsze. Najwięcej tytułów prasy podziemnej ukazywało się właśnie w tym regionie - nawet gazetki zakładowe. Ślązacy nie zdradzali. Trzy osoby ukrywały się od 13 grudnia 1981 do 1990 r. To właśnie podczas strajku sierpniowego w 1988 r. Wałęsie podstawiono w Jastrzębiu taczkę. Nie chcieli Ślązacy pertraktować z komunistami. Chcieli ich pozbawić władzy. Marzyli o wolnej niepodległej Polsce. Nie zgadzam się na traktowanie Ślązaków jako "przymulonych", jak to robi Kutz. Nie zgadzam się też na to, by kilku gości, współpracując z Niemiecką Inicjatywą na Rzecz Autonomii Śląska (Bawaria), ogłupiało i kompromitowało Ślązaków durnymi hasłami o Autonomii, nowym języku i nowej narodowości. Zbyt dużo zawdzięczam Ślązakom, bym mogła milczeć" (j.chmielowska.salon24.pl).

 

 

źródło: NASZ DZIENNIK

| + - | RTL - LTR