Asia Bibi, pakistańska chrześcijanka, wystąpiła w obronie swej wiary, kiedy muzułmańscy współpracownicy szydzili z niej i próbowali zmusić ją do przejścia na islam. Została za to oskarżona o bluźnierstwo i skazana na śmierć przez powieszenie. Przebywa obecnie w więzieniu, oczekując na decyzję sądu w sprawie swej apelacji od wyroku.
Ponad 150 tysięcy chrześcijan w Pakistanie podpisało się pod petycją żądającą sprawiedliwości dla ofiar prześladowań, między innymi dla Asii Bibi. Możesz teraz dołączyć swój głos do tej prośby, podpisując petycję na witrynie:
www.CallForMercy.com
Organizacja The Voice of the Martyrs ma nadzieję zebrać pod nią milion podpisów z całego świata. Petycja zostanie dostarczona do ambasady Pakistanu w Waszyngtonie.
Każdy podpis jest wołaniem o miłosierdzie.
Zachęcamy więc do podpisania petycji w sprawie Asii Bibi, a także do wysyłania do niej kartek i listów z pozdrowieniami, by dodać jej otuchy w więzieniu. Tekst przykładowych pozdrowień w języku polskim i urdu znaleźć można w dziale "Więźniowie".
Petycja w języku angielskim jest zamieszczona na witrynie:
www.CallForMercy.com
Dla osób nie znających języka angielskiego, które chciałyby podpisać się pod petycją, podajemy poniżej jej tłumaczenie.
PETYCJA O MIŁOSIERDZIE DLA ASII BIBI
Jego Ekscelencja, Pan Asif Ali Zardari
Prezydent Islamskiej Republiki Pakistanu
Ja, niżej podpisany, z całym szacunkiem proszę o natychmiastowe zwolnienie Asii Bibi z więzienia w Pakistanie oraz o uchylenie ciążącego na niej oskarżenia o bluźnierstwo i wyroku śmierci. Prosimy Pana o miłosierdzie dla naszej siostry w Chrystusie.
Prosimy, by pozwolił Pan tej żonie i matce wyjść na wolność i wrócić do męża i dzieci.
Aby podpisać się pod tą petycją, zamieszczoną na witrynie www.CallForMercy.com, należy wypełnić pola umieszczone pod jej treścią:
FIRST NAME (Imię)
LAST NAME (Nazwisko)
ADDRESS (Ulica i numer domu)
CITY (Miasto)
STATE (Stan - z rozwijalnej listwy należy wybrać: Other, czyli Inny)
ZIP / Postal (Kod pocztowy)
COUNTRY (Kraj - z rozwijalnej listwy należy wybrać: Poland, czyli Polska)
EMAIL (Adres e-mail)
Po wypełnieniu pól należy nacisnąć przycisk SUBMIT THE PETITION, aby potwierdzić swój podpis pod petycją.
W oknie, które pojawi się po naciśnięciu przycisku „Submit”, będzie podziękowanie oraz zachęta do dokonania wpłat na pomoc prześladowanym chrześcijanom. Wpłaty te są kierowane do misji The Voice of the Martyrs w USA.
Marsz Niepodległości. Nie będę komentował, opiszę tylko to co widziałem. Chciałem pomóc, więc zgłosiłem się do służby porządkowo-technicznej. Zaczęliśmy się zbierać około godziny 13:00. Na początek dostałem odblaskową opaskę. Przywieziono stertę gazetek i książek. Najpierw pomału, później coraz większym strumieniem zaczęli schodzić się uczestnicy demonstracji. Chodziłem między tymi wszystkimi ludźmi i rozdawałem ulotki i gazetki. Brałem paczki chyba po 500 szt. i rozrywałem je. Taką paczuszkę rozdawałem bardzo szybko - ciągu 10 może piętnastu minut, ile ich było 4, 5 nie pamiętam..
W tle słychać było śpiewy okrzyki, wybuchały petardy i policyjną szczekaczka... Marsz ruszył i w pewnym momencie przede mną wyrósł kordon policyjny, szli pryskając gazem, używali pałek przeciwko wszystkim. Mnie uratował tylko dobry refleks zdążyłem się odwrócić, strumień cieczy uderzył mnie w plecy, a nie po oczach, kontem oka zobaczyłem tylko jak policjant uderzył pałka koordynatora naszej grupy, on tylko pokazywał ręka na nasze materiały do rozdania. Obok mnie znajdowało się starsze małżeństwo, policja potraktowała ich podobnie jak mnie. W grupie która zaczęła uciekać przed funkcjonariuszami byli zwykli ludzie, wszyscy byli zdziwieni, niektórzy zaczęli krzyczeć, ZOMO, gestapo.
Czym zawiniliśmy, że nas tak potraktowano? W reku ściskałem jeszcze plik gazetek, czyżby o nie chodziło? Ludzie płakali od gazu, popatrzyłem na gazetki, były na nich kropelki cieczy której użyli policjanci. Krzyknąłem: Świerze gazetki, pachną jeszcze gazem policyjnym!” ludzie wyrwali mi je z rąk. Wspólnie zdecydowaliśmy, aby dołączyć do Marszu Niepodległości. Bocznymi uliczkami, mijając znaczne siły policyjne dogoniliśmy demonstrację. Na placu Konstytucji została część demonstrantów. A ja zdjąłem opaskę służb porządkowych, resztę marszu przeszedłem jako zwykły uczestnik, nie żałowałem gardła. Uczucie dumy, że jestem tu razem z innymi potęgował obraz tłumów. Tłumów których nie potrafiłem ogarnąć, może 50 tyś, może więcej. Naładowałem się na kolejne miesiące kłamstw telewizji, mediów i polityków, nigdy nie uwierzę w bzdety, TVNu czy gówno wartej. Starczy mi to do kolejnej manifestacji polskości. Kolejna śmieszna rzecz kiedy wracałem metrem, ludzie jakoś dziwnie się ode mnie odsuwali, dlaczego zrozumiałem dopiero w domu, kiedy z mojej kurtki w ciepłym mieszkaniu opary gazu, kurta wylądowała na balkonie. Teraz dopiero zrozumiałem ludzi któzy opowiadali o pacyfikacji demonstracji przez milicje.
etettet