Chyba zawsze narzekano na upadek autorytetów. Zwłaszcza starsze pokolenie regularnie narzeka na młodzież poszukującą własnych sposobów wyrazu. Pomimo tych narzekań, w każdym społeczeństwie zawsze funkcjonują autorytety, które są wzorcami zachowań społecznych i moralnych. Istnienie tych wzorców jest konieczne do normalnego funkcjonowania każdego społeczeństwa, służą one bowiem przede wszystkim socjalizacji i wychowaniu młodego pokolenia. Ale znaczenie autorytetów społecznych i moralnych daleko wykracza poza zakres socjalizacji młodego pokolenia. Wzorce i modele społeczne kształtują bowiem społeczne ideały będące punktem odniesienia w życiu różnorakich wspólnot, ze wspólnotą narodową na czele. Wzorce osobowe konkretyzują sens istnienia wspólnoty. Ale nie tylko naród potrzebuje wzorców zachowań patriotycznych i bohaterów, którzy uosabiają w szczególnym i najwyższym wymiarze służbę i poświęcenie się dla Ojczyzny. Właściwie każda dziedzina życia ma swoje autorytety i modele zachowań. Dlatego mówimy o autorytetach naukowych, zawodowych, artystycznych, moralnych,duchowych i innych. W autorytetach bowiem widzimy osoby, które w najwyższym stopniu realizują wartości właściwe dla danego rodzaju wspólnoty. Autorytety poprzez swoją postawę stają się punktem odniesienia w swoich wspólnotach, niejako podświadomie wzbudzają chęć ich naśladowania i im dorównania, bowiem pokazują, że wielkie osiągnięcia i czyny, często heroiczne, są w zasięgu możliwości każdego z nas. Jednocześnie wzorce te zawierają także swego rodzaju "ideały negatywne", będące ich zaprzeczeniem i ostrzeżeniem przed ich tolerowaniem.
To wyznawane wzorce i uosabiające je autorytety kształtują narodową kulturę wskazując na wartości ważne dla przetrwania i rozwoju każdej wspólnoty. Szczególna rola przypada tu wzorcom moralnym, bowiem samo pojęcie autorytetu, w jakiejkolwiek dziedzinie, zawiera w sobie wymóg etyczny. Moralność jest podstawowym społecznym wiązadłem łączącym jednostki we wspólnoty. Rozkład moralności, nie tylko indywidualnej, ale także społecznej, w całym zróżnicowaniu społecznego bytowania człowieka, prowadzi do anomii tych więzi i rozkładu wspólnot, do ich zdziczenia, do przekształcenia wspólnoty w motłoch. Nie można być np autorytetem naukowym tolerującym czy dopuszczającym się plagiatu. Nie tylko nauka, ale żadna dziedzina życia społecznego i narodowego nie może funkcjonować w sytuacji anomii moralności. Kryzys moralności, to zagrożenie życia wspólnotowego, a w konsekwencji, także życia jednostkowego. Moralność jest wielkim dobrem społecznym, umożliwiającym nie tylko bezpieczne życie człowieka, ale i jego wszechstronny rozwój i z tego powodu jest przedmiotem troski i ochrony, także prawnej, we wszystkich wspólnotach.
W wymiarze narodowym moralnością jest patriotyzm. On wiąże nie tylko poszczególne jednostki, ale i całe pokolenia, zarówno w wymiarze aktualnym, jak też z przeszłością i w szczególny sposób z przyszłością. Patriotyzm ze swej istoty jest wychylony w przyszłość, jest nastawiony na przyszłość narodu. To dla przyszłości żyją obecne pokolenia, dla przyszłości własnych dzieci i wnuków, którzy będą dziedziczyli nasz dorobek i będą tworzyli narodową rzeczywistość w przyszłości. Dlatego obowiązkiem współczesnego pokolenia jest nie tylko pomnożenie narodowego dorobku, ale stworzenie dogodnych warunków dla dalszego narodowego rozwoju, bowiem przyszłość wyznacza sens narodowej wspólnoty. Brak myślenia o ich przyszłości, tak jak brak myślenia o narodowej przyszłości, świadczy nie tylko o jakimś braku intelektualnej wyobraźni, ale i o braku odpowiedzialności za przyszłość. Świadczy o braku miłości do najbliższych i do własnego narodu. Jest objawem jakiegoś zwyrodnienia, zaniku wyższych uczuć, jest swoistą społeczną psychopatią. Taki brak myślenia o przyszłości jest zwyrodnieniem moralnym. Jest to groźna patologia, która powinna być eliminowana z życia publicznego.
Życie narodu jest w szczególny sposób wrażliwe zarówno na demoralizację indywidualną, jak i demoralizację etyki poszczególnych dziedzin życia społecznego. W wymiarze narodowym, jak w soczewce skupiają się zarówno zalety, jak i wady moralne społeczeństwa, we wszystkich wymiarach jego bytowania. Nie można być zdegenerowanym w wymiarze indywidualnym i jednocześnie patriotą w wymiarze narodowym. To wychowanie w jednostce specjalnych predyspozycji moralnych, usprawnia je do wartościowego życia społecznego. Podobnie z etykami szczegółowymi, na przykład zawodowymi czy środowiskami. Na przykład egoizm środowiskowy, czy zawodowy zawsze negatywnie odbija sie na dobru wspólnym całego narodu. Podobnie z demoralizacją życia rodzinnego. W takim środowisku nie ukształtują się bowiem silne charaktery o niezależnym sądzie, zdolne do wytrwałej i bezinteresownej działalności dla dobra Ojczyzny. Moralność , w pewnym sensie, jest niepodzielna.
Z powyższych powodów każdy naród powinien przykładać wielką wagę do wychowania moralnego i przestrzegania norm moralnych w życiu publicznym. Stąd ranga wzorów moralnych, autorytetów społecznych w kształtowaniu pożądanych zachowań i postaw. Stąd m.in. kult świętych w Chrześcijaństwie. Ten kult pokazuje postacie w praktykowaniu fundamentalnych wartości moralnych i religijnych w stopniu najwyższym i często heroicznym, to ich postawa staje się wzorem zachowań społecznych. Podobnie w życiu narodu, kult bohaterów czy wybitnych postaci w różnych dziedzinach życia, wiedza o ich postawie i dokonaniach, służyć ma i budowaniu narodowej tożsamości i propagowaniu pożądanych dla rozwoju narodowego postaw społecznych. Patriotyzm, jak i moralność w innych dziedzinach życia, najlepiej budować na podstawie przykładów pozytywnych, one bowiem pokazują ludzkie możliwości przezwyciężania własnych ograniczeń. W ten sposób najłatwiej pobudzić i pozytywne uczucia i wykształcić pozytywne sprawności i skłonności w realizacji dobra wspólnego. Pozytywne wzorce osobowe najskuteczniej oddziałują na indywidualną i zbiorową wyobraźnię i postawy, stają się miarą naszych zachowań.
Pozytywnych postaw nie zbuduje się na wzorcach negatywnych. Tak zwana pedagogika wstydu, lansowana przez Gazetę Wyborcza i media jej pochodne, nie mają na celu oczyszczenie narodowego dziedzictwa. Pedagogika wstydu wyrasta bowiem z przekonania, expressis verbis, wyrażonego na łamach tej gazety, że patriotyzm jest "rasizmem", a to znaczy, że uczucia, postawy i cnoty patriotyczne są zagrożeniem wolności rozumianej nie jako zdolność do zdefiniowania i wyboru dobra, ale jako swego rodzaju "widzimisię". Na takiej koncepcji wolności abstrahującej od dobra wspólnego nie sposób budować wspólnoty, nie sposób tworzyć wspólnej przyszłości. Taka koncepcja wolności odwołuje się bowiem do egoizmu i najniższych instynktów i w konsekwencji prowadzi do przekształcenia się wspólnoty w motłoch."Pedagogika" wstydu koncentrując się na negatywnych zdarzeniach i postawach, najczęściej je wyolbrzymiając a nawet przekłamując, nie prowadzi do budowania wspólnoty, nie wykształca w młodym pokoleniu postaw miłości do własnego narodu i szacunku do jego dokonań, ale do jej dezintegracji, do podważenia więzi moralnych i tożsamościowych z własną wspólnotą, do wykorzenienia jednostki. "Pedagogika" wstydu bowiem z trudem ukrywa swą nienawiść do wspólnoty narodowej. Dekonstrukcja narodowej przeszłości prowadzi do kulturowego wykorzenienia i tym samym do barbaryzacji młodego pokolenia. "Pedagogika" wstydu ma na celu nie tylko obrzydzenie narodowej przeszłości, ale jej celem jest dekonstrukcja samego sensu istnienia narodowej wspólnoty. Oczyszczenie pamięci wymaga pozytywnego stosunku do własnej wspólnoty, tak jak można dyskutować o winach rodziców, którym bez względu na czyny zawsze należy się miłość. Jednym słowem "pedagogika" ta prowadzi do podważenia moralnych powinności wobec macierzystej wspólnoty narodowej. Jest to demoralizacja społeczna w wymiarze narodowym. Człowiek jest istotą społeczną, której tożsamość i socjalizacja zależy od prawidłowo funkcjonujących struktur społecznych, zwłaszcza rodziny i wspólnoty narodowej. Dezintegracja tych struktur skazuje młode pokolenie na zagrożenie społecznym wykolejeniem i prowadzi do upowszechnienia współczesnej wersji barbarzyństwa. Pozytywny stosunek do tych wspólnot jest warunkiem ukształtowania się zdrowych postaw indywidualnych i społecznych. Jest warunkiem normalnego rozwoju osobowego i społecznego.
Dziś jesteśmy świadkami potężnego ataku na normalność życia indywidualnego, społecznego i narodowego. Dziś w patriotyzmie, zdrowej rodzinie i zdrowym życiu społecznym widzi się przede wszystkim zagrożenie dla "nowoczesności", dla "modernizacji", dla wypełnienia "standardów europejskich", dla swawoli. Widzi się w moralności indywidualnej i narodowej zagrożenie dla konstrukcji "europejskiego" superpaństwa i koncepcji "nowego człowieka". Atakuje się więc patriotyzm, przywiązanie i miłość do własnego narodu, ograniczając wiedzę w szkolnej edukacji na temat narodowej literatury i narodowych osiągnięć. Dezawuuje się walkę narodu o wolność, a zwłaszcza walkę przeciwko komunistycznemu zniewoleniu, sprowadzając patriotyzm do jego karykaturalnej, pastiszowej wersji. Upowszechnia się opinię i wydarzenia podważające dumę i przywiązanie do polskości. Ale ponieważ moralność jest niepodzielna, atakuje się także moralność życia rodzinnego i rodzinę, najważniejszy bastion zdrowego rozwoju osobowego i narodowego. W dzisiejszych czasach, zgodnie z koncepcja Engelsa, to rodzina stała się głównym celem neobolszewickiego ataku. Bo to przede wszystkim w rodzinie kształtują się postawy i predyspozycje zdolne do przeciwstawienia się demoralizacji w całym społecznym i narodowym otoczeniu jednostki. Propagowanie demoralizacji życia rodzinnego, propagowanie feminizmu, rozwodów, konkubinatów, obrona "prawa" do mordowania nienarodzonych dzieci, a obecnie przede wszystkim propagowanie dewiacji seksualnych i ich społecznych "praw", w tym "praw" małżeńskich, ma na celu całkowitą demoralizacje społeczną i rozkład rodziny. Jest to ogromne zagrożenie, i moralne, i narodowe. Demoralizacja prowadzi nie tylko do wykorzenienia kulturowego, do promocji wad i dewiacji, ale przede wszystkim do wielkiego nieszczęścia zdemoralizowanych i zagubionych jednostek i grup społecznych. W tym celu upowszechnia się patologiczne postawy społeczne, a nawet zaczyna się mówić publicznie o mordowaniu ludzi starych i chorych pod płaszczykiem zbrodniczej ideologii o "godnej śmierci" Walka o publiczną legitymizację dewiacji stała się nawet celem działalności rządu. Rząd w ten sposób sprzeniewierza się swojej podstawowej powinności, jakim jest dobro narodu i staje się w ten sposób dla niego zagrożeniem.
W celu narzucenia społeczeństwu tej demoralizacji w mediach propaguje się nowe wzorce społeczne oparte o "wartości" pozorne i drugorzędne przeciwstawione prawdzie, tak jak na przykład propagowanie "tolerancji", która z wartości podrzędnej ułatwiającej życie społeczne staje się wartością naczelną narzucającą zarówno relatywizm poznawczy, jak i legitymizujący społecznie relatywizm moralny. Media stały się dziś propagatorami wszechogarniającego kiczu, a bohaterami tego kiczu stają się lansowane "autorytety" w osobach kucharzy, krawców, fryzjerów i komediantów. Różnorakie dziwadła, zwane dziś celebrytami, stają się wzorcami zachowań. Wprost propaguje się "wartości" nihilizmu, propagowane są wzorce prowadzące do lansowania antywartości, do zachowań antyspołecznych i antywychowawczych. To nie tylko upadek obyczajów i norm społecznych. Mamy tu do czynienia z atakiem na podstawy naszej cywilizacji, mamy do czynienia, poprzez upowszechnianie dewiacji i zachowań antyspołecznych, z próbą uczynienia zła podstawą życia społecznego. Patologie są traktowane jako normy społeczne, a normy moralne traktowane są jako zagrożenie dla indywidualnych "ekspresji' i "wolności". W tym celu trwa ustawiczna kampania medialna mająca na celu wymuszenie wprowadzenia ustawowej i ustrojowej demoralizacji społecznej. W przeciwieństwie do komunizmu, z którym neobolszewizm obyczajowy łączy wspólna koncepcja "nowego człowieka", a który niszczył człowieka przede wszystkim aparatem terroru i propagandy, ta neobolszewicka kampania zmierza do stworzenia "nowego człowieka" poprzez jego całkowitą demoralizację. W tym celu lewicowe media wykreowały nowy rodzaj "autorytetu" społecznego. Nieuków grających w antypolskich filmach nagradza się za aktorstwo i propaguje jako współczesnych "niepokornych, a w mediach celebrowane są indywidua, które chwalą się swoim zwyrodnieniem, na bilbordach lansowani są rodzice chwalący się homoseksualizmem swych dzieci, we wszystkich lewicowych mediach celebrowano zwyrodniałe kobiety bezwstydnie chwalące się zamordowaniem własnych nienarodzonych dzieci. Te odrażające postacie celebrowano jako swoiste bohaterki współczesności, które dają - rzekomo - godny naśladowania, przykład" wyboru" własnej drogi życiowej. Rozzuchwalone lobby homoseksualne nie ukrywa, że następnym celem będzie legalizacja pedofilii w postaci "prawa" adopcji dzieci prze homoseksualistów. Propagowane są feministki-kobiety, które zanegowały własną kobiecość i nie zachowują się ani jako kobiety, ani jako mężczyźni, ale swoiste dziwolągi nienawidzące normalnych kobiet. Ta postawa nienawiści wobec normalnych kobiet realizujących się w rodzinie i w swym macierzyństwie, świadczy o głębokiej psychicznej dewiacji tych środowisk. Te zwyrodniałe postawy, to świadectwo nie tylko braku miłości do własnych dzieci, ale także nienawiści do nich, doprowadziły przecież do ich prenatalnej śmierci czy wykolejenia, są upowszechniane, jako godne naśladowania. Gazeta Wyborcza publicznie broni chamskiego zachowania pseudoartystki, przyjmując standardy tygodnika "Nie, a pseudo autorytety występując w jej obronie, tym samym degradują polską kulturę do chamskich zachowań. Osoby te traktowane są przez media jak swoiste "autorytety", ale jest to szczególny typ "autorytetu", bo jest to autorytet, który jest zaprzeczeniem samej istoty moralności i intelektu, jest "autorytetem" antyludzkim, "autorytetem" niemoralnym.
Obok tych żałosnych postaci występujących "na okrągło" w mediach i zanudzających widzów swoimi fobiami i urazami, głównymi "autorytetami" demoralizacji stali się dziennikarze. Podobnie, jak w czasach komunistycznego zniewolenia, także obecnie znaczna część mediów zachowuje się jak "front ideologiczny". Wyspecjalizowała się grupa dziennikarzy i redaktorów koncentrujących swoją uwagę przede wszystkich na zagadnieniach rodziny, narodu, życia społecznego i ze swoistą, przypominającą stalinowską gorliwością, rozlicza polskie społeczeństwo, Kościół, środowiska patriotyczne czy polityków z ich stosunku wobec propagowanych przez siebie antywartości i antynorm. To oni głoszą hasła o "ciemnogrodzie", "nietolerancji", "wstecznictwie", "zakłamaniu" i używają tych haseł jak cepów do okładania nim polskiego narodu. Sądzą, że w ten sposób sterroryzują moralnie i zastraszą społeczeństwo i uda się im wprowadzić swoje neobolszewickie zamiary. Ich medialna popularność i ich zaangażowanie po stronie zła, czyni ich także swoistymi "autorytetami", ale od prawdziwych autorytetów różni ich nie tylko ich moralna i intelektualna nicość, ale i sposób oddziaływania. Prawdziwe autorytety wzbudzają podziw i uznanie dla swych osiągnięć i zachowań, odwołują się bowiem do najlepszych cech ludzkiej natury, dając przykład, jak przezwyciężać ludzkie i społeczne ograniczenia i poprzez swe zachowania oddziałują na społeczną wyobraźnię, stając się wzorcami zachowań. Natomiast "autorytety" niemoralne oddziałują siłą medialnej presji i swoistego medialnego szantażu. Dla swego kiczowatego przekazu muszą dysponować siłą materialną, przynajmniej siłą medialnego monopolu, utrudniającego demistyfikację ich nihilistycznych roszczeń. Bywają oni skuteczni w stosunku do decydujących o ustawowych i politycznych decyzjach polityków. Szantaż medialny, swoista medialna agresja, medialna dyskwalifikacja, czy choćby tylko medialna nieobecność, jest tą presją, której politycy często nie potrafią się oprzeć, nie tylko jeżeli chodzi o decyzje polityczne, ale nawet, gdy chodzi o stosunek do własnych rodziców czy dziadków, którzy reprezentują niewygodny dla neobolszewickich mediów pogląd na społeczne patologie. Pawka Morozow na naszych oczach ożył jako wzorzec zachowań "społecznych". Skuteczność tej medialnej agresji jest tym bardziej skuteczna, im bardziej trafia na polityków czy środowiska kulturowo i społecznie wykorzenione, bez ukształtowanych i przeżywanych wartości. Im bardziej polityk jest plastykowy i bez charakteru, tym bardziej jest "otwarty" na medialny szantaż, bowiem te neobolszewickie "autorytety" odwołują się do najniższych instynktów ludzkiej natury. To właśnie tacy politycy bez charakteru, zewnątrz sterowni, są wykonawcami politycznych decyzji demoralizacyjnego lobby. Są oni ulegli wobec tych niemoralnych "autorytetów", stając się ich bezwolnymi narzędziami. Ci politycy stają się dla nich tylko "użytecznymi idiotami", którymi się posługują, a w przypadku najmniejszej samodzielności uderzającej w roszczenia neobolszewizmu obyczajowego, przywoływani są "do porządku".
Siła tych obyczajowych neobolszewickich "autorytetów" wynika z nieomal monopolistycznego opanowania polskich mediów. To dzięki ich sile zachowują się, jak władcy ludzkich sumień i zachowań. Ale pomimo tej wydawałoby się rażącej siły zdolnej wykreować nowe medialne i polityczne zjawiska i postacie, to w rzeczywistości są to fałszywe autorytety kryjące w sobie tylko neobolszewicki nihilizm. Ich wpływ wynika z zewnętrznych możliwości, ze sztucznie wykreowanej popularności, a nie z ich wartości osobistej, są oni bowiem najczęściej tylko narzędziami swych właścicieli. Ale nawet jak sami są promotorami tego nihilizmu, to w rzeczywistości nie są żadnymi autorytetami. Do nich można odnieść powiedzenie Platona z VIII księgi Państwa, że są jak suki noszące się jak damy. Pragną, jak prawdziwe autorytety, cieszyć się uznaniem i miłością, ale w rzeczywistości stają sie znienawidzeni i pogardzani za swoje z trudem ukrywane barbarzyństwo. I dlatego skuteczność walki z ideologią neobolszewickiego nihilizmu wymaga przede wszystkim ujawnienia rzeczywistej natury ich nihilistycznej dekonstrukcji i ich medialnych promotorów. Poza blichtrem mediów, które swym monopolem terroryzują i manipulują opinię publiczną, poza "noszeniem się jak damy", kryje się natura platońskiej "suki". I taka jest prawda o naturze tych nihilistycznych, niemoralnych, samozwańczych "autorytetów".
Marian Piłka
historyk, Wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej